-Będę się zbierać. Do jutra - powiedziałam z bladym uśmiechem skierowanym do Longbottoma. Ten kiwnął lekko głową, a ja wyszłam szybko z dormitorium. Nie chciałam zamieniać nawet słowa z tym idiotą. Nie miałam ochoty denerwować się bardziej. Szczególnie teraz, gdy zachowanie jednego ze Ślizgonów wywoływało u mnie zdziwienie.
Zaczęłam wspinać się po schodach prowadzących do damskich dormitoriów. Wsunęłam swoje ciało do własnego dormitorium i nie patrząc nawet na współlokatorki weszłam pod kołdrę. Nasunęłam ją na nos i mocno zamknęłam oczy. Zasnęłam zadziwiająco szybko.
Równie szybko zostałam obudzona. Któraś z dziewczyn, nie chciałam wiedzieć która, zrzuciła coś ciężkiego na podłogę wywołując niesamowity huk.
-Ludzie próbują spać - wyszło spomiędzy moich zaciśniętych szczęk. Nie próbowałam otwierać oczu. Nie miałam na to kompletnie siły. Automatycznie poszłam spać.
-Emmy, za 10 minut zajęcia - usłyszałam zdyszany głos nad uchem. Uchyliłam powieki natychmiastowo. Ujrzałam nad sobą gotowego na zajęcia Longbottoma. Uśmiechnęłam się tylko do niego i zaczęłam latać po dormitorium jak oparzona.
-Nawet nie wiem, jak mogę ci dziękować, że po mnie przyszedłeś - wymamrotałam pomiędzy dopinaniem spodni, a szukaniem ciemnego swetra w szafie. Ten zaśmiał się lekko rozwalając się na moim łóżku.
-Zgarnąłem dla ciebie dwa tosty. Wiesz, jeśli Joyce nie ma na śniadaniu to coś musiało się stać - stwierdził, a ja zaśmiałam się spinając włosy w niskiego kucyka. Zarzuciłam szatę na siebie i zabierając tosta z wyciągniętej dłoni Neville'a wybiegłam z dormitorium. On biegł za mną.
Pierwsza miała być Opieka nad Magicznymi Zwierzętami. Jak mogłam być tak głupia i zaspać przed moją ulubioną lekcją? Jak mogłam nie pomóc Hagridowi w przygotowaniu zajęć jak zawsze? Byłam poważnie zła na siebie i bardzo wdzięczna mojemu przyjacielowi, który deptał mi po piętach.
Wpadliśmy na Błonia z kilkuminutowym spóźnieniem. Hagrid już zaczął coś mówić o zasadach obowiązujących na zajęciach. Takie same jak co roku.
Nie wolno podchodzić do zwierząt, jeśli prowadzący nie powie tego wyraźnie.
Nie denerwować nieznanych zwierząt, bo nigdy nie wiadomo jak zareagują.
Była tego cała masa. Znałam wiele zwierząt, więc zazwyczaj akurat mnie one nie obowiązywały. Poza tym zawsze traktowałam je z należytym szacunkiem, więc nigdy nie miały powodu się na mnie denerwować.
-Clementine, Neville, witajcie - powiedział wesoło Hagrid na moment odrywając się od monologu o zasadach bezpieczeństwa. Uśmiechnęłam się wesoło do profesora.
-Przepraszamy za spóźnienie, to był ostatni raz. Obiecuję - stwierdziłam, a ten kiwnął głową rozbawiony i kontynuował wykład. Neville nachylił się nad moim uchem.
-Tak się cieszę, że masz z nim dobry kontakt. Snape już by nam połowę punktów domu odjął - wyszeptał ze śmiechem. Kiwnęłam rozumnie głową. Brzmiało zdecydowanie jak Nietoperz.
-Dzisiaj mam wam do pokazania pewne majestatyczne zwierzę. Wiem, że na trzecim roku już mieliśmy o nich zajęcia, ale skoro mam możliwość pokazać wam je jeszcze raz, to czemu nie skorzystać - stwierdził z uśmiechem i zaczął nas prowadzić w głąb lasu.
Na środku potężnej polany stał majestatyczny, zadziwiająco różowawy hipogryf. Zdecydowanie był jednym z najpiękniejszych zjawisk jakie dane mi było ujrzeć w moim życiu.
-To jest hipogryf, jak już pewnie wiecie. Hybryda orła i konia. Żywi się padliną, ale także jest drapieżnikiem, więc zdarza mu się polować. Ten to Klębolot - powiedział ze stoickim spokojem. Hipogryf delikatnie chował dziób pod lewe skrzydło. - Czy ktoś chciałby go dosiąść? - spytał, a moja dłoń spokojnie się podniosła na wysokość mojej głowy. Byłam dogłębnie zachwycona tym idealnym stworzeniem.
Hagrid kiwnął głową, gdyż nikt inny się nie zgłosił. Przywołał mnie ruchem dłoni do siebie. Ja podeszłam na bezpieczną odległość. Rubeus już miał wszystko znowu objaśniać, jednak ja z największym szacunkiem pokłoniłam się Kłębolotowi. Ten spojrzał na mnie i również się ukłonił. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Bardzo spokojnie podeszłam do hipogryfa i wyciągnęłam dłoń. W momencie jego dzióbek znalazł się pod moją dłonią. Gładziłam jego delikatne pióra na głowie.
-Polubił cię - stwierdził wesoło Hagrid. Uśmiechnęłam się szerzej i podeszłam do hipogryfa jeszcze bliżej. Ten położył głowę na moim ramieniu i lekko pacnął swoim policzkiem o mój. Poczułam dłonie Hagrida na mojej talii. Zaczął mnie podnosić, abym mogła usiąść na hipogryfie. Gdy już znalazłam się na jego grzbiecie nic nie było ważne. Głupie spojrzenia Ślizgonów stojących koło Gryffonów, jak na trzecim roku. Gryffoni za to mieli dość radosne twarze.
W obu z tych grup była jedna osoba, która tam nie pasowała. W Gryffońskiej oczywiście Potter, który swoim grymasem wymalowanym ostro na twarzy od razu obrzydził mi dzisiejszy dzień. U Ślizgonów zaś zauważyłam lekki cień uśmiechu na twarzy Zabiniego, gdy wpatrywał się we mnie.
Wzruszyłam ramionami i wzniosłam się do góry. Poczułam wiatr we włosach obejmując dłońmi szyję Kłębolota. Wsunęłam palce w pióra znajdujące się na jego bokach.
Zaczęliśmy lecieć nad wielkim jeziorem. Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się do swojego odbicia widocznego w oddali w wodzie. Czułam się po prostu wolna. Hipogryf powoli zaczął zniżać lot, aby wylądować na polanie między Gryffonami i Ślizgonami. Wylądowaliśmy, a ja schodząc czułam, że uśmiech na mojej twarzy od dawna nie był taki wielki.
~~~
Weszłam na Wielką Salę i ruszyłam na swoim codziennym miejscu. Neville siadł koło mnie z uśmiechem.
-Dawno nie widziałem cię tak radosnej - stwierdził wesoło. Zwróciłam na niego wzrok i obdarzyłam uśmiechem.
-Wiem, ale to było tak niesamowite. Naprawdę kocham te zwierzęta - odparłam ujmując widelec leżący koło mojego talerza. - Ogólnie wszystkie zwierzęta - dodałam wbijając widelec w ziemniaka. Neville kiwnął głową lekko.
Na Wielkiej Sali pojawiły się sowy pocztowe i zaczęły rozdawać listy. Wśród nich zobaczyłam Świstoświnkę. Mocno się zdziwiłam, bo Rasmus musiałby od razu mi odpisać na list. Ta usiadła przede mną, a ja dałam jej kawałek tosta. Zabrałam jej z nóżki list i odwinęłam go.
'Kochana Emms,
Tak bardzo się ucieszyliśmy, jak nam napisałaś, że Filch zakazuje używania naszych wynalazków.
Wiedziałem, że tak kiedyś będzie, ale że nawet Filch. We troje stwierdziliśmy, że to osiągnięcie co najmniej życiowe.
Bardzo dobrze nas wyczułaś, nie wiem czemu zawsze czytamy wszystko razem. Szczególnie twoje listy. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to.
Po drugie, jasna cholera, Nietoperz ma was uczyć OPCM'u?
CZY DUMBLEDORE JUŻ DO RESZTY ZWARIOWAŁ?
Trzymaj się tam. Pozdrów Neville'a i uważaj na siebie.
Kocham, Rasmus.'
Uśmiechnęłam się do listu i schowałam go do wewnętrznej kieszeni szaty.
-Rasmus cię pozdrawia - powiedziałam patrząc na Neville'a, który w tym momencie preżuwał kurczaka. Kiwnął głową wesoło. - Po obiedzie idę do biblioteki. Poszukam książek o magicznych zwierzętach, których jeszcze nie czytałam - mruknęłam.
-Chyba nie ma takich książek - zaśmiał się wesoło Longbottom. Kiwnęłam rozumnie głową. Faktycznie to mogła być prawda. Odkąd chodzę do Hogwartu zajęcia z Magicznymi Stworzeniami były moimi ulubionymi. W domu, w Londynie miałam bardzo dużo książek kupionych w Esach i Floresach. Przynajmniej miałam z kim to dzielić. To było najważniejsze.
~~~
Wracam z kolejnym rozdziałem. Trochę mi z tym zeszło, ale jestem na drugim roku studiów i w ogóle, więc było warto się starać. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
-Dawno nie widziałem cię tak radosnej - stwierdził wesoło. Zwróciłam na niego wzrok i obdarzyłam uśmiechem.
-Wiem, ale to było tak niesamowite. Naprawdę kocham te zwierzęta - odparłam ujmując widelec leżący koło mojego talerza. - Ogólnie wszystkie zwierzęta - dodałam wbijając widelec w ziemniaka. Neville kiwnął głową lekko.
Na Wielkiej Sali pojawiły się sowy pocztowe i zaczęły rozdawać listy. Wśród nich zobaczyłam Świstoświnkę. Mocno się zdziwiłam, bo Rasmus musiałby od razu mi odpisać na list. Ta usiadła przede mną, a ja dałam jej kawałek tosta. Zabrałam jej z nóżki list i odwinęłam go.
'Kochana Emms,
Tak bardzo się ucieszyliśmy, jak nam napisałaś, że Filch zakazuje używania naszych wynalazków.
Wiedziałem, że tak kiedyś będzie, ale że nawet Filch. We troje stwierdziliśmy, że to osiągnięcie co najmniej życiowe.
Bardzo dobrze nas wyczułaś, nie wiem czemu zawsze czytamy wszystko razem. Szczególnie twoje listy. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to.
Po drugie, jasna cholera, Nietoperz ma was uczyć OPCM'u?
CZY DUMBLEDORE JUŻ DO RESZTY ZWARIOWAŁ?
Trzymaj się tam. Pozdrów Neville'a i uważaj na siebie.
Kocham, Rasmus.'
Uśmiechnęłam się do listu i schowałam go do wewnętrznej kieszeni szaty.
-Rasmus cię pozdrawia - powiedziałam patrząc na Neville'a, który w tym momencie preżuwał kurczaka. Kiwnął głową wesoło. - Po obiedzie idę do biblioteki. Poszukam książek o magicznych zwierzętach, których jeszcze nie czytałam - mruknęłam.
-Chyba nie ma takich książek - zaśmiał się wesoło Longbottom. Kiwnęłam rozumnie głową. Faktycznie to mogła być prawda. Odkąd chodzę do Hogwartu zajęcia z Magicznymi Stworzeniami były moimi ulubionymi. W domu, w Londynie miałam bardzo dużo książek kupionych w Esach i Floresach. Przynajmniej miałam z kim to dzielić. To było najważniejsze.
~~~
Wracam z kolejnym rozdziałem. Trochę mi z tym zeszło, ale jestem na drugim roku studiów i w ogóle, więc było warto się starać. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
To był bardzo miły rozdział, taki spokojny i beztroski. Chociaż liczę się z tym, że niedługo legnie to w gruzach, bo znam twoją urokliwą twórczość c: Niemniej czekam na ten moment z niecierpliwością. Czekam aż rozwinie się akcja z Nevillem, bo bardzo jestem ciekawa co dla niego szykujesz. Tak samo z Zabinim.
OdpowiedzUsuńCo do opieki nad magicznymi stworzeniami to nie mogłam inaczej wyobrażać sobie tych zajęć :3
Pozdrawiam cieplutko