-Cześć Clementine. Zabini żyje? – spytał wesołym tonem. Uśmiechnęłam się lekko i wpuściłam chłopaka do środka kiwając głową. Zamknęłam za nim drzwi i znowu weszłam do łóżka, na miejsce tuż koło Zabiniego. Malfoy stanął przy łóżku od strony Blaise’a i zaczął go budzić.
-Smoku? – spytał zaspany Zabini. – Co tu robisz? – dodał i objął mnie ramieniem. Zamknęłam oczy kładąc głowę w zagłębieniu ramienia chłopaka.
-Chciałem sprawdzić jak się czujesz i powiedzieć, że za niedługo trzeba będzie wracać – powiedział z uśmiechem, a Zabini kiwnął głową i ziewnął.
-Naprawdę lepiej się czuję, niż wczoraj. Chyba przeholowałem z alkoholem. Cieszę się, że Emmie mi pomogła - powiedział spokojnie, a ja uśmiechnęłam się lekko. Powoli znowu zasypiałam.
-Trzymaj się jej. To dobra dziewczyna.
To było ostatnie co usłyszałam, bo zwyczajnie zasnęłam.
Obudziło mnie delikatne szturchanie mnie w ramię i powtarzanie mojego imienia. Uczyliłam powieki i zobaczyłam wesołą twarz Zabiniego.
-Obudziła się księżniczka - zaśmiał się radośnie.
-Zbieramy się już? - spytałam przecierając oczy. Widziałam tylko jego wielki uśmiech. Dzięki niemu był tak cholernie przystojny.
-Tak - odparł i usiadł na skraju łóżka. - Em, oddasz mi moją koszulę? - spytał wesoło, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Wstałam z łóżka, odpięłam guziki koszuli i podałam mu ją.
-Jesteś śliczna - powiedział szczerym głosem, a ja odwróciłam się sięgając po sukienkę. Na mojej twarzy malował się lekki uśmiech.
-A ty cholernie przystojny Zabini - odparłam przekładając sukienkę przez ramiona. Podeszłam do niego i odwróciłam się plecami, żeby mnie zapiął.
-Z twoich ust brzmi to naprawdę prawdziwie - stwierdził, a ja spojrzałam na niego, jak skończył zapinać zamek.
-Bo to prawda - powiedziałam patrząc mu wesoło w oczy. - Jedziesz ze mną do mnie? Tata pewnie obiad zrobił - dodałam, a Zabini posłusznie kiwnął głową.
Ubrał się do końca i chwilę później byliśmy już na dole przy drzwiach.
W drzwiach stał Draco żegnający się z Pansy uściskiem dłoni. Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się tylko do Zabiniego.
W drzwiach stał Draco żegnający się z Pansy uściskiem dłoni. Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się tylko do Zabiniego.
-Do zobaczenia na zajęciach Blaise - powiedziała i podała mu dłoń, jakby miał ją pocałować. Co oczywiście Blaise zrobił. Uśmiechnęłam się lekko. Draco spojrzał na mnie i przytulił mnie mocno.
-Miło mi było, że wpadłaś w odwiedziny - powiedział, a ja zaśmiałam się.
-Dziękuję, że mnie nie wyprosiłeś - odparłam rozbawiona.
Widziałam morderczy wzrok Parkinson i dosłownie nic sobie z niego nie zrobiłam. Malfoy machnął dłonią i zaprowadził najpierw Pansy, a potem nas do pojazdów. Podróż minęła szybko. Nim się obejrzałam już dziękowaliśmy kierowcy wychodząc na podjazd.
Otworzyłam drzwi do mojego domu. Wpuściłam Zabiniego przede mną. Na podjeździe nie było żadnego samochodu. Ściągnęłam szpilki w przedpokoju. Rzuciłam klucze na blat i otworzyłam lodówkę. Na pudełku plastikowym z jedzeniem w środku była karteczka.
Otworzyłam drzwi do mojego domu. Wpuściłam Zabiniego przede mną. Na podjeździe nie było żadnego samochodu. Ściągnęłam szpilki w przedpokoju. Rzuciłam klucze na blat i otworzyłam lodówkę. Na pudełku plastikowym z jedzeniem w środku była karteczka.
'Emmie, w środku jest obiad dla ciebie i dla Blaise'a. Miałem pilne wezwanie do pracy.
Zobaczymy się później.
Kocham cię, tata.'
Wyciągnęłam pudełko z lodówki.
-Chcesz kawy? - spytałam, gdy Blaise rozsiadł się już w mojej kuchni. Kiwnął głową.
-Będę mógł się w coś przebrać? - spytał spokojnie, a ja wstawiłam wodę, żeby się gotowała.
-Dam ci coś Rasmusa. Jakieś dresy mogą być? - odparłam wyciągając garnek. Wsadziłam wszystko co było w nim do środka.
-Nie będzie zły? - mruknął Zabini. Zaprzeczyłam ruchem głowy. Zrobiłam dwie kawy i postawiłam je na stole. Jedzenie szybko się zagrzało, więc zaczęliśmy spokojnie jeść.
-Było bardzo miło na tym Balu. Dziękuję, że mnie wziąłeś - powiedziałam nabijającna widelec makaron z sosem.
-Cieszę się, że ze mną poszłaś. Pansy nawet ze mną tańczyła - odparł wesoło Zabini, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
Szybko zjedliśmy. Wrzuciłam naczynia do zlewi i poszliśmy do mnie.
-Poczekaj tu moment - powiedziałam i poszłam do Rasmusa wyciągnąć dresy i bluzkę z jego szafy. Padło na szare dresy i czarną koszulkę z logiem zespołu Tool. Przyniosłam to Blaise'owi.
-Dziękuję - odparł wesoło. Podeszłam do swojej szafy i zamieniłam sukienkę na granatowe dresy i białą, krótką koszulkę. Odwróciłam się do Zabiniego wesoło.
-Ślicznie wygladasz - powiedziałam radośnie widząc go pierwszy raz w życiu w dresach. Ten zmrużył oczy i wystawił mi rozbawiony język.
Drzwi do mojego pokoju otwarły się i zobaczyłam wesołą twarz Freda.
-Cześć Em-
Wzrok chłopaka spoczął na Zabinim. Zmarszczył brwi i stanął w wojowniczym rozkroku. Miałam naprawdę nadzieję, że to się nie dzieje.
-Co on tu robi? Co robi tu Ślizgon? - spytał spokojnym tonem, chociaż dało się wyczuć nutkę wrogości.
-To jest mój chłopak, Blaise - odparłam poważnym tonem. Widziałam przelewającą się złość na twarzy Weasley'a i przewracanie ostentacyjnie oczami.
-Naprawdę wiążesz się z człowiekiem, który nie dość, że nie szanuje naszego domu, to jeszcze dręczy Gryfonów? - ryknął na mnie.
-Nie waż się tak do mnie mówić - odparłam pewnym głosem i zrobiłam krok w przód. Krok ku niemu. - Nie jestem głupia. Blaise jest dobrym człowiekiem. Zwyczajnie go nie znasz - dodałam mrużąc lekko oczy.
-Ludzie się aż tak nie-
-Ale jaki ty masz z tym problem? Zrobił ci coś? - przerwałam mu w połowie zdania. Byłam wściekła. Nie miał prawa wparować do mojego pokoju i krytykować moich wyborów, nawet jeśli nie były do końca prawdziwe.
-Emmie, ja cię zwyczajnie kocham i nie chcę, żeby-
-Fred, ja ciebie też cholernie kocham, ale jeśli kogoś będziesz miał to naprawdę zaakceptuję tą osobę, bo wiem, że potrafisz samodzielnie wybierać i wiesz, kiedy ktoś jest złym człowiekiem - odpowiedziałam normując ton głosu. Wiedziałam, że to na niego zadziała. Że tym argumentem wygrałam. Bo miał sens. Bo wiedział, że to prawda.
Z twarzy Weasley'a zaczęła schodzić złość.
-Dlaczego jesteś tak mądrą osobą? - spytał podchodząc do mnie i do Zabiniego. Wysunął w jego kierunku dłoń. - Przepraszam - powiedział poważnie, a Zabini ścisnął mu rękę w geście przebaczenia.
-Mam was za braci. Ktoś musi być w tym towarzystwie mądry - odparłam z nutką sarkazmu. Na twarzach Zabiniego i Weasley'a pojawiły się delikatne uśmiechy. Cieszyłam się, że mam ich obu.
-Cześć Em-
Wzrok chłopaka spoczął na Zabinim. Zmarszczył brwi i stanął w wojowniczym rozkroku. Miałam naprawdę nadzieję, że to się nie dzieje.
-Co on tu robi? Co robi tu Ślizgon? - spytał spokojnym tonem, chociaż dało się wyczuć nutkę wrogości.
-To jest mój chłopak, Blaise - odparłam poważnym tonem. Widziałam przelewającą się złość na twarzy Weasley'a i przewracanie ostentacyjnie oczami.
-Naprawdę wiążesz się z człowiekiem, który nie dość, że nie szanuje naszego domu, to jeszcze dręczy Gryfonów? - ryknął na mnie.
-Nie waż się tak do mnie mówić - odparłam pewnym głosem i zrobiłam krok w przód. Krok ku niemu. - Nie jestem głupia. Blaise jest dobrym człowiekiem. Zwyczajnie go nie znasz - dodałam mrużąc lekko oczy.
-Ludzie się aż tak nie-
-Ale jaki ty masz z tym problem? Zrobił ci coś? - przerwałam mu w połowie zdania. Byłam wściekła. Nie miał prawa wparować do mojego pokoju i krytykować moich wyborów, nawet jeśli nie były do końca prawdziwe.
-Emmie, ja cię zwyczajnie kocham i nie chcę, żeby-
-Fred, ja ciebie też cholernie kocham, ale jeśli kogoś będziesz miał to naprawdę zaakceptuję tą osobę, bo wiem, że potrafisz samodzielnie wybierać i wiesz, kiedy ktoś jest złym człowiekiem - odpowiedziałam normując ton głosu. Wiedziałam, że to na niego zadziała. Że tym argumentem wygrałam. Bo miał sens. Bo wiedział, że to prawda.
Z twarzy Weasley'a zaczęła schodzić złość.
-Dlaczego jesteś tak mądrą osobą? - spytał podchodząc do mnie i do Zabiniego. Wysunął w jego kierunku dłoń. - Przepraszam - powiedział poważnie, a Zabini ścisnął mu rękę w geście przebaczenia.
-Mam was za braci. Ktoś musi być w tym towarzystwie mądry - odparłam z nutką sarkazmu. Na twarzach Zabiniego i Weasley'a pojawiły się delikatne uśmiechy. Cieszyłam się, że mam ich obu.
Zabini delikatnie objął mnie w pasie i pocałował w czubek głowy. Wiedziałam, że zaraz będę musiała wracać do Hogwartu i znowu stawić czoła profesorom.
Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze teraz mam ich i mogę z nimi spędzić czas.
~~~
Ten rozdział był taki trochę smętny, jednak dosyć mi się podobał. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz