Rozwinęłam pergamin z zaczętym wypracowaniem z Eliksirów. Drzwi do dormitorium się otworzyły i stanęła w nich Hermiona.
-Clementine, twój chłopak stoi przed drzwiami i pragnie z tobą gadać - mruknęła, a ja zmarszczyłam brwi. Odłożyłam pergamin i wstałam.
-Blaise?
-A masz jakiegoś innego? - spytała z wyraźnym znudzeniem w głosie Granger. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam na dół. Przeszłam przez Pokój Wspólny i gdy tylko wyszłam Blaise złapał mnie za rękę i zaczął targać na dół.
-Ciebie też miło widzieć skarbie - mruknęłam, a Zabini zatrzymał się na moment i spojrzał na mnie. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się.
-Przepraszam, potrzebuję cię na teraz - powiedział poważnym tonem, a ja kiwnęłam głową i zaśmiałam się lekko. Znowu ruszyliśmy na dół. - Pansy ma przyjść za jakąś godzinę do nas pouczyć się. Proszę cię, żebyś chwilę u mnie posiedziała i jak będzie ona to po jakimś czasie wyszła - wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową.
-Nie ma problemu. Mogę zrobić u ciebie zadanie z Eliksirów? - spytałam, a ten z uśmiechem kiwnął głową. - I powiedziałeś Granger, że jesteśmy razem? - dodałam trochę zdziwionym głosem.
-Inaczej by cię nie zawołała. Jak poprosiłem, żeby ci to powiedziała, to mnie olała. Dopiero jak spytałem, dlaczego nie chce tego powiedzieć mojej dziewczynie to się ruszyła i chyba oficjalnie fałszywie jesteśmy razem - odparł zwięźle i weszliśmy do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Zabini zwolnił kroku i spokojnie przeprowadził mnie przez pokój za rękę. Ja dalej podziwiałam architekturę i sposób ułożenia wszystkiego w Ślizgońskim pokoju.
Weszliśmy po schodach do jego dormitorium. Byliśmy na razie sami. Siadłam przy biurku i zabrałam mu kawałek pergaminu.
-Od razu siadasz do eseju? - spytał Zabini, a ja spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Rozsiadł się na swoim łóżku.
-Jak mam za godzinę spadać, czy tam z półtorej to chociaż chcę mieć wymówkę, że już skończyłam - przyznałam, a ten kiwnął spokojnie głową.
-Jesteś naprawdę inteligentną osobą - stwierdził z uznaniem, a ja wsadziłam nos w książkę i zaczęłam pisać o Eliksirze Grzegorza Przymilnego. Opisałam trochę historii, jakim przychlastem był Przymilny i jak już kończyłam zastosowanie do pokoju wszedł Draco z Pansy.
Pansy była wpatrzona w tlenionego. Widocznie właśnie wrócił z treningu Quidditcha, bo miał rozwichrzone włosy i smugę błota na lewej nogawce.
-Cześć Draco - powiedziałam wesoło, a on uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Cześć Emmie, miło cię widzieć - powiedział bez cienia sarkazmu.
Naprawdę szczerze się polubiliśmy przez ten okres, w którym częściej się spotykałam z Zabinim.
także teraz, gdy 'jesteśmy razem'. To jest ciekawe ile może się zmienić, gdy faktycznie zaczniesz kogoś poznawać.
-Jak wam idą eseje? - spytała Pansy siadając koło Zabiniego. Ten pokazał jej swój pergamin.
-Już kończę. Potrzebujesz pomocy przy swoim? - spytał, a Pansy uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Przyglądałam się temu ukradkiem. Nie z zazdrości, tylko z troski. Miałam zwyczajnie nadzieję, że ona go do tego nie wykorzysta.
Draco oparł się o skraj biurka.
-Masz jakieś wieści od bliźniaków? Dobrze im się prowadzi sklep? - spytał Malfoy spokojnym tonem. Uniosłam wzrok na niego.
-W sumie dosyć dawno z Fredem nie pisałam, ale chyba dobrze im się powodzi. Ministerstwo zaczęło od nich kupować kilka rzeczy. Jakieś kapelusze, z tego co wiem na pewno. Zawsze ich marzeniem był sklep w stylu Zonka - odparłam, a ten kiwnął głową.
-Mimo że za sobą nie przepadaliśmy, muszę przyznać, że byli naprawdę ciekawymi ludźmi z pasją do uprzykrzania niektórym życia - powiedział wesoło. Zmarszczyłam brwi. - Nie bierz tego oczywiście za złe Clementine. Bardzo mi się podobały Bombonierki Lessera. Naprawdę ich za to podziwiam. I mówię to naprawdę poważnie - dodał unosząc lekko dłonie.
-Przepraszam, jeszcze nie przyzwyczaiłam się do przyjaźni Ślizgońsko-Gryffońskiej - odparłam z uśmiechem. Ten zaśmiał się lekko.
-Jak najbardziej rozumiem. Dla mnie to również nowość, ale bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw - powiedział zerkając na mnie, a potem delikatnie łypiąc okiem w stronę Zabiniego. Wzruszyłam zabawnie ramionami.
-Draco, my się naprawdę kiedyś musimy napić - stwierdziłam patrząc na niego poważnie. Ten kiwnął głową wesoło.
-Dla ciebie wszystko Clementine - odparł, a ja walnęłam go w ramię. - Nie, ja mówię serio. Możemy iść nawet teraz. Ja zrobiłem swój esej na Eliksiry. Ty już kończysz. Możemy iść się napić w Pokoju Życzeń - dodał, a ja spojrzałam na niego spokojnie.
-Daj mi pięć minut. Dokończę esej i możemy iść - mruknęłam i zaczęłam pisać. Co jakiś czas zerkałam na Pansy, która znowu mnie gromiła wzrokiem. Blaise podkreślał jej ważne momenty w książce z Eliksirów, tak jak ja jemu z Opieki.
Podpisałam się na dole pergaminu.
-Możemy iść - rozbrzmiały moje słowa, a Draco wstał z biurka z uśmiechem.
-Też bardzo bym chciała iść - stwierdziła Pansy. - Blaise, dałbyś radę pomóc mi jeszcze z tym esejem. Tobie to szybciej pójdzie - dodała z maślanymi oczami Parkinson.
Zabini już otwierał usta, żeby odpowiedzieć jej dokładnie to co chciała usłyszeć.
-Ale Snape rozpozna, że to nie twoje pismo. Ja bym nie ryzykowała karą przez następne dwa tygodnie, tylko dlatego, że nie chciało mi się przepisać dziesięciu zdań z książki - powiedziałam pewnym tonem. Wzrok wszystkich spoczął na mnie. Pansy znowu chciała mnie zabić. Czułam, że widzi mnie bez głowy, albo płonącą żywcem.
-Czyli ustalone. Ja i Clementine idziemy teraz do Pokoju Życzeń, a wy jak się uporacie z esejem - zarządził Draco. Uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam do Blaise'a i pocałowałam go delikatnie w usta. Ten uśmiechnął się kręcąc głową z politowaniem.
-Powodzenia - powiedziałam wesoło i ruszyłam za Draco. Już nawet nie spojrzałam na Parkinson. Zamknęliśmy drzwi do dormitorium.
-Bardzo ładnie rozegrane - stwierdził Malfoy z podziwem w głosie. Uśmiechnęłam się do niego. Zaczęliśmy iść na górę po schodach.
-Jestem z Zabinim, więc trochę nie pozwolę na traktowanie go w ten sposób. A Severus ma gdzieś jak piszesz - odparłam, a Malfoy zaczął się śmiać. - Nie przepadam za Parkinson - dodałam ciszej, gdy tleniony zaczął otwierać Pokój.
-To da się wyczuć. Ale jakoś obie za sobą nie przepadacie.
-Aż tak to widać? - spytałam rozbawiona. Ten tylko wesoło kiwnął głową. - W sumie to wszystko trochę zapoczątkowali Założyciele Domów. Salazar po prostu nie lubił innych, a wydaje mi się, że to Godryka najbardziej i przelał to na uczniów - dodałam, a Malfoy otworzył Pokój Życzeń.
-Poza tym macie Pottera - stwierdził Draco, a ja zaczęłam się głośno śmiać. Podeszłam rozbawiona do fotela i opadłam na nim.
W Pokoju był rozpalony kominek, duży puszysty dywan tuż pod nim i fotel razem z dwuosobową kanapą. Było bardzo przytulnie.
-Nalać ci? - spytał Malfoy wyciągając, Bóg wie skąd, Ognistą. Pokiwałam głowa i po chwili dostałam szklankę z bursztynowym płynem. Umoczyłam delikatnie usta napojem. Uśmiechnęłam się bardzo lekko.
-Naprawdę cieszę się, że was poznałam. Ale tak naprawdę poznałam. Bo do tej pory myślałam, że jesteś zadufanym w sobie dupkiem z pieniędzmi tatusia - powiedziałam szczerze patrząc Draconowi w oczy.
-Ja widziałem w tobie tylko siostrę Rasmusa, który tak jak ty miał być przylepą do bliźniaków. Do tego Zdrajczynię Krwi - odparł i upił łyka napoju. - Okazałaś się zabawną, naprawdę cholernie miłą i kochaną osobą. Cieszę się, że jesteście z Zabinim razem - dodał równie szczerze, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Usłyszeć takie słowa od tak dobrego i miłego człowieka, jak Draco Malfoy, to sama przyjemność - powiedziałam i stuknęliśmy się szklankami. Oboje wypiliśmy sporego łyka i zaczęliśmy się wesoło śmiać.
Dokładnie w tym momencie wszedł do Pokoju Życzeń uśmiechnięty Zabini wraz z naburmuszoną Pansy. Ta szybko usiadła koło Draco, a Blaise podszedł do mnie. Wstałam, a on usiadł, więc usadowiłam się na jego kolanach.
I Parkinson, i Zabini dostali trunki. Naprawdę zaczynało być miło, mimo okropnych spojrzeń Pansy. Bardzo, bardzo miałam nadzieję, że będzie równie spokojnie na tym nieszczęsnym Balu Bożonarodzeniowym u Malfoyów.
~~~
Naprawdę się cieszę, że te rozdziały szybko mi idą. Pozdrawiam.
-Od razu siadasz do eseju? - spytał Zabini, a ja spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Rozsiadł się na swoim łóżku.
-Jak mam za godzinę spadać, czy tam z półtorej to chociaż chcę mieć wymówkę, że już skończyłam - przyznałam, a ten kiwnął spokojnie głową.
-Jesteś naprawdę inteligentną osobą - stwierdził z uznaniem, a ja wsadziłam nos w książkę i zaczęłam pisać o Eliksirze Grzegorza Przymilnego. Opisałam trochę historii, jakim przychlastem był Przymilny i jak już kończyłam zastosowanie do pokoju wszedł Draco z Pansy.
Pansy była wpatrzona w tlenionego. Widocznie właśnie wrócił z treningu Quidditcha, bo miał rozwichrzone włosy i smugę błota na lewej nogawce.
-Cześć Draco - powiedziałam wesoło, a on uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Cześć Emmie, miło cię widzieć - powiedział bez cienia sarkazmu.
Naprawdę szczerze się polubiliśmy przez ten okres, w którym częściej się spotykałam z Zabinim.
także teraz, gdy 'jesteśmy razem'. To jest ciekawe ile może się zmienić, gdy faktycznie zaczniesz kogoś poznawać.
-Jak wam idą eseje? - spytała Pansy siadając koło Zabiniego. Ten pokazał jej swój pergamin.
-Już kończę. Potrzebujesz pomocy przy swoim? - spytał, a Pansy uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Przyglądałam się temu ukradkiem. Nie z zazdrości, tylko z troski. Miałam zwyczajnie nadzieję, że ona go do tego nie wykorzysta.
Draco oparł się o skraj biurka.
-Masz jakieś wieści od bliźniaków? Dobrze im się prowadzi sklep? - spytał Malfoy spokojnym tonem. Uniosłam wzrok na niego.
-W sumie dosyć dawno z Fredem nie pisałam, ale chyba dobrze im się powodzi. Ministerstwo zaczęło od nich kupować kilka rzeczy. Jakieś kapelusze, z tego co wiem na pewno. Zawsze ich marzeniem był sklep w stylu Zonka - odparłam, a ten kiwnął głową.
-Mimo że za sobą nie przepadaliśmy, muszę przyznać, że byli naprawdę ciekawymi ludźmi z pasją do uprzykrzania niektórym życia - powiedział wesoło. Zmarszczyłam brwi. - Nie bierz tego oczywiście za złe Clementine. Bardzo mi się podobały Bombonierki Lessera. Naprawdę ich za to podziwiam. I mówię to naprawdę poważnie - dodał unosząc lekko dłonie.
-Przepraszam, jeszcze nie przyzwyczaiłam się do przyjaźni Ślizgońsko-Gryffońskiej - odparłam z uśmiechem. Ten zaśmiał się lekko.
-Jak najbardziej rozumiem. Dla mnie to również nowość, ale bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw - powiedział zerkając na mnie, a potem delikatnie łypiąc okiem w stronę Zabiniego. Wzruszyłam zabawnie ramionami.
-Draco, my się naprawdę kiedyś musimy napić - stwierdziłam patrząc na niego poważnie. Ten kiwnął głową wesoło.
-Dla ciebie wszystko Clementine - odparł, a ja walnęłam go w ramię. - Nie, ja mówię serio. Możemy iść nawet teraz. Ja zrobiłem swój esej na Eliksiry. Ty już kończysz. Możemy iść się napić w Pokoju Życzeń - dodał, a ja spojrzałam na niego spokojnie.
-Daj mi pięć minut. Dokończę esej i możemy iść - mruknęłam i zaczęłam pisać. Co jakiś czas zerkałam na Pansy, która znowu mnie gromiła wzrokiem. Blaise podkreślał jej ważne momenty w książce z Eliksirów, tak jak ja jemu z Opieki.
Podpisałam się na dole pergaminu.
-Możemy iść - rozbrzmiały moje słowa, a Draco wstał z biurka z uśmiechem.
-Też bardzo bym chciała iść - stwierdziła Pansy. - Blaise, dałbyś radę pomóc mi jeszcze z tym esejem. Tobie to szybciej pójdzie - dodała z maślanymi oczami Parkinson.
Zabini już otwierał usta, żeby odpowiedzieć jej dokładnie to co chciała usłyszeć.
-Ale Snape rozpozna, że to nie twoje pismo. Ja bym nie ryzykowała karą przez następne dwa tygodnie, tylko dlatego, że nie chciało mi się przepisać dziesięciu zdań z książki - powiedziałam pewnym tonem. Wzrok wszystkich spoczął na mnie. Pansy znowu chciała mnie zabić. Czułam, że widzi mnie bez głowy, albo płonącą żywcem.
-Czyli ustalone. Ja i Clementine idziemy teraz do Pokoju Życzeń, a wy jak się uporacie z esejem - zarządził Draco. Uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam do Blaise'a i pocałowałam go delikatnie w usta. Ten uśmiechnął się kręcąc głową z politowaniem.
-Powodzenia - powiedziałam wesoło i ruszyłam za Draco. Już nawet nie spojrzałam na Parkinson. Zamknęliśmy drzwi do dormitorium.
-Bardzo ładnie rozegrane - stwierdził Malfoy z podziwem w głosie. Uśmiechnęłam się do niego. Zaczęliśmy iść na górę po schodach.
-Jestem z Zabinim, więc trochę nie pozwolę na traktowanie go w ten sposób. A Severus ma gdzieś jak piszesz - odparłam, a Malfoy zaczął się śmiać. - Nie przepadam za Parkinson - dodałam ciszej, gdy tleniony zaczął otwierać Pokój.
-To da się wyczuć. Ale jakoś obie za sobą nie przepadacie.
-Aż tak to widać? - spytałam rozbawiona. Ten tylko wesoło kiwnął głową. - W sumie to wszystko trochę zapoczątkowali Założyciele Domów. Salazar po prostu nie lubił innych, a wydaje mi się, że to Godryka najbardziej i przelał to na uczniów - dodałam, a Malfoy otworzył Pokój Życzeń.
-Poza tym macie Pottera - stwierdził Draco, a ja zaczęłam się głośno śmiać. Podeszłam rozbawiona do fotela i opadłam na nim.
W Pokoju był rozpalony kominek, duży puszysty dywan tuż pod nim i fotel razem z dwuosobową kanapą. Było bardzo przytulnie.
-Nalać ci? - spytał Malfoy wyciągając, Bóg wie skąd, Ognistą. Pokiwałam głowa i po chwili dostałam szklankę z bursztynowym płynem. Umoczyłam delikatnie usta napojem. Uśmiechnęłam się bardzo lekko.
-Naprawdę cieszę się, że was poznałam. Ale tak naprawdę poznałam. Bo do tej pory myślałam, że jesteś zadufanym w sobie dupkiem z pieniędzmi tatusia - powiedziałam szczerze patrząc Draconowi w oczy.
-Ja widziałem w tobie tylko siostrę Rasmusa, który tak jak ty miał być przylepą do bliźniaków. Do tego Zdrajczynię Krwi - odparł i upił łyka napoju. - Okazałaś się zabawną, naprawdę cholernie miłą i kochaną osobą. Cieszę się, że jesteście z Zabinim razem - dodał równie szczerze, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Usłyszeć takie słowa od tak dobrego i miłego człowieka, jak Draco Malfoy, to sama przyjemność - powiedziałam i stuknęliśmy się szklankami. Oboje wypiliśmy sporego łyka i zaczęliśmy się wesoło śmiać.
Dokładnie w tym momencie wszedł do Pokoju Życzeń uśmiechnięty Zabini wraz z naburmuszoną Pansy. Ta szybko usiadła koło Draco, a Blaise podszedł do mnie. Wstałam, a on usiadł, więc usadowiłam się na jego kolanach.
I Parkinson, i Zabini dostali trunki. Naprawdę zaczynało być miło, mimo okropnych spojrzeń Pansy. Bardzo, bardzo miałam nadzieję, że będzie równie spokojnie na tym nieszczęsnym Balu Bożonarodzeniowym u Malfoyów.
~~~
Naprawdę się cieszę, że te rozdziały szybko mi idą. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz